Jeszcze przed startem tegorocznego US Open w Nowym Jorku intensywnie dyskutowano na temat kalendarza rozgrywek tenisowych. Ten od lat jest przeładowany, a w tym roku w harmonogramie turniejów jest wyjątkowo gęsto z uwagi na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Można powiedzieć, że w 2024 roku mieliśmy pięć imprez wielkoszlemowych, a nie cztery, bo dla wielu – m.in. dla Igi Świątek, Carlosa Alcaraza, Coco Gauff czy Novaka Djokovicia – walka o medale olimpijskie pozostawała szalenie istotna.
US Open 2024 to nie przypadek
Przy tylu występach nie może dziwić to, jak układają się wyniki kończącego się US Open. Z czterech uczestniczek półfinałów turnieju pań były trzy, które w ostatnich miesiącach miały przerwy z przyczyn zdrowotnych. Kontuzję leczyła Jessica Pegula, która nie grała od kwietnia do czerwca. W lipcu na miesiąc wypadła z gry Aryna Sabalenka, już wcześniej mając sporo problemów z organizmem. Do tego dochodzi Karolina Muchova, która w czerwcu wróciła do rywalizacji po 11 miesiącach przerwy spowodowanych kontuzjami. Dziś są świeższe niż reszta stawki.
Wśród półfinalistów nie ma Djokovicia czy Alcaraza, a są za to Frances Tiafoe czy Taylor Fritz – zawodnicy z czołówki rankingu, ale nie rekordziści pod względem liczby rozegranych spotkań. W grze o tytuł w US Open pozostaje także lider rankingu Jannik Sinner, który po Wimbledonie – podobnie jak Sabalenka – miał miesięczny rozbrat z tenisem.
Warto też zauważyć, że w Nowym Jorku od lat jest najwięcej niespodzianek w Wielkim Szlemie z uwagi na fakt, że to ostatni turniej tej kategorii w roku, a wiele gwiazd jest zmęczonych sezonem. Podobnie może być ze Świątek, która pożegnała się z amerykańskim turniejem na etapie ćwierćfinału, będąc wyraźnie słabszą od Peguli. I może Polka, liderka rankingu, powinna zdecydować się na dłuższą przerwę od zawodowego tenisa, by zresetować się po intensywnych miesiącach rywalizacji?
Pytania o dłuższą przerwę
Świątek zgłoszona jest do turnieju w Seulu rangi WTA 500, który rusza 16 września. Następnie prawdopodobnie wystąpi w dwóch turniejach najwyżej rangi WTA 1000 w Chinach: w Pekinie (25 września – 6 października) oraz Wuhan (7-13 października). To też potwierdzają słowa Igi, która po ćwierćfinale US Open mówiła o najbliższych planach: – Wrócę do Polski, a potem mamy China Swing.
Po Wuhan część zawodniczek zagra w imprezach mniejszej rangi WTA 250 w Azji i Ameryce Południowej, a osiem najlepszych singlistek będzie szykować się do imprezy WTA Finals w Rijadzie (2-9 listopada). Tuż po turnieju Arabii Saudyjskiej odbędą się jeszcze finały reprezentacyjnych rozgrywek Billie Jean King Cup w Hiszpanii (13-20 listopada) .
Po meczu z Pegulą dziennikarze pytali Świątek, czy nie rozważa dłuższej przerwy. – Nie sądzę, by to miało sens. Jak wypadasz z touru, to dość ciężko potem wrócić – zaznaczyła. Po chwili wyjaśniała, dlaczego nie chce dłużej pozostać poza rywalizacją: – Mogłoby być nieco łatwiej, ale trzymam się swojego harmonogramu. Odnosząc się do tego tematu, miałam na myśli wyłącznie turnieje obowiązkowe [w jej przypadku WTA 1000 – red.], których dotyczą określone zasady. Jestem gotowa grać do listopada, o ile nie nabawię się kontuzji.
Świątek kontuzji w tym momencie nie ma i wiele wskazuje na to, że wystąpi w Pekinie, Wuhan oraz Rijadzie. Seul być może odpuści, a co z występem w reprezentacji? Z jednej strony Polki trzeci raz z rzędu awansowały do finałów i trzeci raz ich liderka mogłaby opuścić turniej finałowy. Z drugiej nagromadzenie spotkań i wysiłku już dziś jest znaczne.
Świątek rozegrała w tym roku dotychczas 67 spotkań (bilans 59-8). Dla porównania – w ubiegłym sezonie zaliczyła ich 79 (68-11), a w 2022 roku 76 (67-9). Trudno będzie się dziwić, jeśli tenisistka w październiku ogłosi, że z uwagi na wymagający kalendarz nie zagra w Billie Jean King Cup Finals. Iga przeżywa to co najlepsi – sukcesy są darem, ale i przekleństwem. Im więcej wygrywasz, tym więcej zaliczasz spotkań w każdym turnieju, a zmęczenie się potęguje.