Turniej rangi WTA 500 w Seulu to spore rozczarowanie dla kibiców. Nie bierze w nim udziału żadna tenisistka, sklasyfikowana w najlepszej dziesiątce światowego rankingu. Z rywalizacji wycofała się m.in. Iga Świątek. Wszystkim zawodniczkom, które nie zdecydowały się zagrać w Korea Open, przechodzą przed nosem niemałe pieniądze. Do zgarnięcia jest bowiem całkiem spora kwota.
Turniej WTA w Seulu nigdy nie był zbyt atrakcyjny dla czołowych tenisistek. Dopiero od tego roku otrzymał nieco bardziej prestiżowy status i pozwala na zdobycie 500 punktów do rankingu. To jednak nie wystarczyło, by zyskał zainteresowanie najlepszych zawodniczek i zakończyło się na ogromnym rozczarowaniu. Winny jest zwłaszcza napięty terminarz.
Z zaplanowanej niedługo po zakończeniu US Open imprezy wycofały się wszystkie największe gwiazdy. Taką decyzję podjęły Aryna Sabalenka, Jessica Pegula, Jelena Rybakina, dochodziły do tego kolejne znane nazwiska, aż w końcu okazało się, że w stolicy Korei Południowej nie pojawi się żadna tenisistka z pierwszej światowej dziesiątki. Z udziału zrezygnowała także bowiem Iga Świątek, choć długo wydawało się, że Polka jednak zadebiutuje w turnieju. Na kilka dni przez jego rozpoczęciem zmieniła jednak decyzję.
– Moja kondycja fizyczna nie wróciła jeszcze do normy po US Open. Niestety nie mogłam przyjechać do Seulu. Prosimy o zrozumienie. Nie mamy innego wyjścia, jak tylko zmienić harmonogram. Z pewnością jednak chciałabym odwiedzić Seul w przyszłym roku i rozegrać wspaniały turniej przed koreańskimi kibicami – ogłosiła liderka rankingu, co wszyscy z miejsca określili prawdziwą katastrofą dla imprezy. Miała być plejada gwiazd, a tymczasem najwyżej sklasyfikowana zawodniczka, Daria Kasatkina, plasuje się na… trzynastym miejscu w światowej stawce.