Kamil Otowski stał się wielkim bohaterem Polaków na igrzyskach paralimpijskich w Paryżu. Zdobył dwa złote medale i dał sygnał reszcie kadry, że warto walczyć o swoje marzenia. Okazało się jednak, że nie wszystko było dla niego bajką. Na kłody pod nogi natrafił… w paralimpijskiej kadrze pływackiej. Po latach wyznał, że to właśnie tam doznał po raz pierwszy w życiu prawdziwej dyskryminacji. Myślał nawet o tym, by rzucić sport.
“Wtedy było naprawdę trudno, a ja czułem się jak śmieć. Miałem chwile totalnego załamania. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie byłem aż tak dyskryminowany” – mówił w rozmowie ze Sportowymi Faktami WP. Pływak choruje na neuropatię, która sprawia, że nie z każdym rokiem traci coraz bardziej władzę nad kończynami. Od 14. roku życia jeździ na wózku inwalidzkim i startuje w pływackiej kategorii S1.
“Paradoksalnie najtrudniejszy moment przydarzył mi się w paraolimpijskiej kadrze Polski. Wtedy po raz pierwszy dowiedziałem się, co to dyskryminacja. Mam wrażenie, że jedna z osób robiła wszystko, by zakończyć moją karierę. Coś, co do tej pory było dla mnie gigantyczną przyjemnością, nagle stało się przykrym obowiązkiem. Dostałem wodowstrętu i miałem dość pływania. Nie wierzyłem, że będę w stanie przebić głową ten mur” – mówił.