Po meczu nasunęło się pytanie: „Czy ich rywalizacja wreszcie nabrała rozpędu?” W tym momencie 23-letnia Polka i 26-letnia Białorusinka współdominowały tour od prawie trzech lat. Świątek wygrała cztery turnieje Wielkiego Szlema, Sabalenka dwa. Rozegrały ze sobą kilka zaciętych spotkań na ważnych turniejach. Większość tego czasu spędziły na 1. i 2. miejscu w rankingu. Co może być najważniejsze, obie prezentują ultra-atletyczny, bezkompromisowy styl współczesnego tenisowego power-baseline.
Ale czegoś brakowało—i nadal brakuje. Największym brakującym elementem był finał Wielkiego Szlema: nigdy nie spotkały się w takim meczu, i nadal tak się nie stało. W rzeczywistości, tylko jedno z ich 12 spotkań, trzysetowe zwycięstwo Świątek w półfinale US Open 2022, miało miejsce na turnieju wielkoszlemowym. Nie pomaga także fakt, że zazwyczaj grają najlepiej w różnych momentach i na różnych nawierzchniach. Kiedy jedna z nich jest w formie, druga przechodzi kryzys lub zmaga się z kontuzją. Ogólni fani sportu wiedzą, kim są obie, ale rzadko mówi się o nich razem, w tym samym kontekście, jak to bywa w przypadku największych tenisowych rywalizacji. Nawet nowicjusze Carlos Alcaraz i Jannik Sinner są lepiej znani jako duet niż Świątek i Sabalenka.
Finał w Madrycie obiecywał coś więcej. Z nadchodzącymi starciami w Rzymie i Paryżu, a także Wimbledonem, igrzyskami olimpijskimi i US Open w szybkim następstwie, było wiele dużych scen, na których Świątek i Sabalenka mogłyby się spotkać. Jak długo WTA może być rządzone przez dwie zawodniczki, które nigdy nie miały szansy rozstrzygnąć rzeczy na korcie?