Iga Świątek (2. WTA) w niedzielę zagrała pierwszy mecz od czasu porażki w US Open. Powrót na kort okazał się wyjątkowo trudny. W pierwszym meczu grupowym w WTA Finals w Rijadzie czekało ją teoretycznie najłatwiejsze zadanie. Zmierzyła się z najniżej notowaną uczestniczką Barborą Krejcikovą (13. WTA), która w dodatku ostatnio zmagała się z problemami zdrowotnymi i nie była w najlepszej formie. Jednakj to Czeszka lepiej rozpoczęła mecz – prowadziła 6:4, 3:0 z przewagą dwóch przełamań, ale w tamtym momencie coś się zacięło…
Krejcikova załamana po meczu. Tyle wystarczyło: “Niestety to Iga…”
Krejcikova przegrała cztery gemy z rzędu i ostatecznie uległa w drugiej partii 5:7. W trzeciej nie miała już żadnych szans. Przegrała do dwóch i oddała cały mecz. Po meczu próbowała wyjaśnić, co się właściwie się wydarzyło. – Zauważyłam, że [Świątek – red.] zaczęła grać bardziej agresywnie, zaczęła być bardziej dokładna. Niestety to Iga, trzeba grać całe dwa sety lepiej od niej – przyznała z żalem Czeszka, cytowana przez serwis WTA.
Krótką rozmową z Krejcikovą podzielił się także dziennikarz Adam Addicott z Ubitennis.com. W pewnym momencie nawiązał do jej problemów ze zdrowiem. – Czy czułaś plecy pod koniec meczu? – zapytał. – Nie chcę odpowiadać na to pytanie – ucięła 28-latka. Nieco więcej powiedziała portalowi sport.cz. – Jestem bardzo rozczarowana. Przykro mi, że nie wyszło. Nie powiedziałabym, że grałam swój najlepszy tenis, ale myślę, że przez długi czas w meczu byłam lepsza – żaliła się.
Krejcikova miała wygraną na wyciągnięcie ręki. Wtedy coś się zepsuło. “Nagle straciłam…”
Tenisistka była świadoma swoich błędów. Powiedziała, co się stało, gdy prowadziła ze Świątek 6:4, 3:0. – Nagle straciłam dynamikę. Straciłam pierwszy serwis, a przy drugim rozegrałam większość wymian i Iga zyskiwała przewagę. Nie obyło się bez drobnych błędów z mojej strony, wręcz przeciwnie, rywalka w ważnych momentach grała świetnie. Ona po prostu wie, jak grać pod presją, gdy mecz się dla niej załamuje – tłumaczyła dalej Krejcikova.