Iga Świątek jest największą gwiazdą finałów Billie Jean King Cup, czyli nieoficjalnych drużynowych mistrzostw świata tenisistek.
W Maladze w 1/8 finału Polki ze Świątek w składzie zmierzą się z Hiszpanią. Ten mecz mieliśmy zobaczyć środę od godziny 17, ale prawdopodobnie zostanie przełożony. Miał się składać kolejno z następujących spotkań:
- Jessica Bouzas Maneiro (nr 55 w rankingu WTA) – Magdalena Fręch (25 WTA)
- Paola Badosa (12 WTA) – Iga Świątek (2 WTA)
- Badosa/Sara Sorribes-Tormo – Magda Linette/Katarzyna Kawa
Hitowo, kiedy panie by ze sobą nie zagrały, zapowiada się oczywiście starcie Badosa – Świątek. Co ciekawe, do ich pojedynku nie doszło od trzech lat. Bilans rywalizacji między tą dwójką to tylko 1:1. Oba starcia zostały rozegrane w 2021 roku, a my wszyscy szczególnie zapamiętaliśmy to pierwsze.
Kort opustoszał, a Świątek nie mogła wstać i wyjść
– Ona grała świetnie, wywierała presję, a ja byłam pod ścianą. Szacun dla niej – mówiła Iga po porażce z Badosą 3:6, 6:7 (4-7) w drugiej rundzie turnieju olimpijskiego w Tokio. Na ocenę meczu w wykonaniu Świątek czekaliśmy dobre pół godziny po tym jak się skończył, a tak naprawdę niewielu z nas, dziennikarzy pracujących na tamtych igrzyskach, wierzyło, że Iga będzie w stanie cokolwiek powiedzieć.
“Zaraz po meczu Świątek wylała jezioro łez. Uścikała Badosę – na to zdołała jeszcze zebrać całą resztkę sił – a chwilę później opadła na krzesło, zakryła głowę ręcznikiem i dała upust emocjom. Fotografowie zrobili serie zdjęć, garstka widzów wyszła, kort opustoszał, a Iga jeszcze długo siedziała, nie mogąc odżałować, że marzenie uciekło” – relacjonowaliśmy wtedy na Sport.pl.
– Emocjonalnie to był dla Igi najważniejszy i najtrudniejszy turniej tego roku – mówił nam później Piotr Sierzputowski. Kiedy Iga płakała na korcie, on stał kilka kroków za bramą obiektu. Z nim stał Maciej Ryszczuk, który dba o przygotowanie fizyczne Igi. Czekali na Igę razem, ale osobno. Nie rozmawiali, uciekli do smartfonów. W tym samym czasie tuż za bandą oddzielającą trybunę od kortu stała i Igę obserwowała jej psycholog, Daria Abramowicz. Musiało minąć kilka minut, zanim Świątek wychyliła się spod ręcznika i dała znać, że jest gotowa na rozmowę.
A później obrazków już robić nie wypadało. Iga wyszła z kortu, siadła na betonowej drodze, schowała się za torbą z rakietami i znów płakała. Przez chwilę razem z korespondentem “Rzeczpospolitej” przyglądaliśmy się tej scenie. Widzieliśmy, jak Abramowicz a za nią Sierzputowski idą Igę po prostu przytulić. I uznaliśmy, że na nas pora. Czuliśmy, że to nie będzie jedyna okazja, żeby uzyskać od Igi pomeczowy komentarz. A nawet gdyby była – że trzeba to uszanować i zostawić Idze trochę przestrzeni. Nie pomyliliśmy się. Za 15 może 20 minut Świątek już całkowicie opanowana przyszła do mixed zony.
Abramowicz wyjaśniała. Dzięki temu Iga do nas przyszła
Kilka miesięcy po tamtym meczu rozmawialiśmy o nim – a właściwie o reakcjach Igi, ale i naszych – z Abramowicz. – Iga jest świadoma tego, że jeszcze będą jej się zdarzały reakcje emocjonalne, mocne przeżywanie niepowodzeń i momentów silnego stresu. I to dobrze, bo to znaczy, że od tego nie ucieka, nie udaje, że to nie istnieje. Iga ma samoświadomość rozwiniętą na bardzo wysokim poziomie. Nie musi zakłamywać rzeczywistości. Jest otwarta. Pokazuje, jak wygląda jej sport. Za to ją bardzo cenię, bo niewielu sportowców tak robi. Zwłaszcza tak młodych. Dzięki takiej postawie Iga w Tokio do państwa przyszła – mówiła psycholog współpracująca ze Świątek.
– Tam [na igrzyskach] się skumulowały oczekiwania własne oraz napięcie Igi. Igrzyska miały dla Igi ogromne znaczenie. Bardzo ważne zaraz po nich było odbudowanie motywacji i determinacji na dalszą część sezonu. Zrobiliśmy to. Iga naprawdę złapała wiatr w żagle, zagrała dobrą ostatnią część sezonu – dodawała.
W tej ostatniej części sezonu Świątek awansowała do WTA Finals 2021 i w jego ramach w meksykańskiej Guadalajarze pokonała Badosę 7:5, 6:4.
Wygrany mecz Świątek z Badosą tak naprawdę pamiętamy dużo słabiej niż ten przegrany. Zwycięstwo nad Hiszpanką w WTA Finals nie otworzyło Idze drogi do sukcesu w tamtym turnieju. Natomiast porażka, która zamknęła Polce drogę do gry o olimpijski medal wręcz wżarła się nam w pamięć za sprawą niezwykłych rzeczy, jakie obserwowaliśmy po meczu.
– Wtedy w Tokio po meczu z Badosą za najważniejsze uznałam, żeby Iga miała swoją przestrzeń, żeby sama mogła wchłonąć to wszystko, co się wydarzyło. W takich momentach ważne jest, żeby dać zawodnikowi wsparcie emocjonalne, a przepracować, przeanalizować niepowodzenie dopiero wtedy, gdy sportowiec będzie już na to gotowy – tłumaczyła kiedyś Abramowicz w obszernej rozmowie ze Sport.pl.
Wtedy na Świątek przyszło troje mistrzów. Dziś patrzą na nią wszyscy
Już wtedy, na igrzyskach Tokio 2021, na Świątek ciążyła szczególnie duża presja. “W poniedziałek w Ariake Tennis Park malutkie trybuny kortu numer 4 gościły sportowców wybitnych. Na mecz Iga Świątek – Paula Badosa przyjechali: mistrzyni i dwukrotna wicemistrzyni olimpijska w pływaniu Otylia Jędrzejczak, mistrz olimpijski w wioślarstwie Marek Kolbowicz oraz siatkarski mistrz świata Krzysztof Ignaczak. Przyjechali, choć Iga grała dopiero o trzecią rundę, a nie o medal” – relacjonowaliśmy z Japonii.
Teraz presja na Świątek jest oczywista – jeśli swój mecz w Maladze wygra Magdalena Fręch, to Iga będzie miała za zadanie przypieczętować zwycięstwo Polek nad Hiszpankami dające awans do ćwierćfinału, w którym już czekają Czeszki. Jeśli Fręch przegra, na Idze będzie spoczywała odpowiedzialność za utrzymanie naszych szans na zwycięstwo.
Łatwo nie będzie, zwłaszcza w hali wypełnionej kibicami rywalki. Ale – wszystko na to wskazuje – będzie ogromnie ciekawie. A stawka, choć nie jest tak duża jak ta olimpijska, dla Igi ma bardzo duże znaczenie. W 2023 i 2022 roku ona ubolewała nad tym, że przez bardzo niekorzystnie ułożony kalendarz nie jest w stanie pogodzić gry w WTA Finals z reprezentowaniem Polski w finałach Billie Jean King Cup. Teraz po indywidualnych nieoficjalnych mistrzostwach świata Świątek wreszcie zagra również nieoficjalnych drużynowych MŚ.