– Zgaduję, że to jest “Happy Birthday” – stwierdził człowiek, który przeprowadzał rozmowę z Igą Świątek i Katarzyną Kawą, gdy słuchał, jak polska drużyna śpiewa Kawie “Sto lat” i gdy zobaczył, jak nasza tenisistka nieco zawstydzona chowała twarz w dłoniach. – Czy mogłaś marzyć o lepszym prezencie? – pytał po chwili. No pewnie, że 32-letnia Kawa nie mogła marzyć o niczym lepszym!
W nocy z soboty na niedzielę w Maladze nasza mniej znana tenisistka rozegrała mecz, na jaki wielu sportowców czeka całe życie. Po tym jak Magdalena Fręch przegrała z Marie Bouzkovą (1:6, 6:4, 4:6) a Iga Świątek wygrała z Lindą Noskovą (7:6, 4:6, 7:5), o awansie do półfinału Billie Jean King Cup decydowało starcie deblowe Polek i Czeszek. Na bój z Kateriną Siniakovą (numer jeden na świecie wśród deblistek, dziewięć tytułów wielkoszlemowych i złoto olimpijskie!) i Marie Bouzkovą kapitan Dawid Celt wybrał Świątek, co było oczywiste, i Kawę, co pewnie niektórych kibiców zaskoczyło.
Duuuża Kawa!
Kawa spisała się rewelacyjnie! Razem ze Świątek rozmontowała czeskie faworytki. Polska para wygrała 6:2, 6:4, dzięki czemu polski zespół wygrał 2:1 i po wyeliminowaniu Czeszek w poniedziałek nasze tenisistki zagrają o finał z Włoszkami.
A w niedzielę Katarzyna Kawa na pewno odbierze wiele pięknych życzeń. Kiedy kończył się mecz, było już po pierwszej w nocy, czyli już zaczął się dzień 32. urodzin Kawy. Nasza ekipa o tym nie zapomniała. “Sto lat” zawodniczki i sztabowcy na czele z psycholog Darią Abramowicz odśpiewali bardzo głośno i radośnie. A do nich dołączyła się duża grupa polskich kibiców obecnych w Maladze. Wyszło kapitalnie! Zobaczcie sami, jak Świątek specjalnie przerwała swoją wypowiedź, chyba dostając informację ze stojącej nieco za nią grupy, co jest planowane. Zwróćcie też uwagę, jak m.in. Abramowicz i Magda Linette (w meczu z Czeszkami nie grała, regeneruje się po wygranym czterogodzinnym maratonie z Sarą Sorribes Tormo z Hiszpanii) wiodły prym wśród śpiewających i jak pokazywały światu, dla kogo są te życzenia.