Polskie tenisistki stoczyły emocjonujący bój z Włoszkami, ale ostatecznie nie zdołały pokonać rywalek i awansować do finału Billie Jean King Cup. Na drodze “Biało-Czerwonych” stanęła m.in. Jasmine Paolini, która wprawdzie przegrała singlowy mecz z Igą Świątek, ale już w deblu razem z Sarą Errani stanęła na wysokości zadania. A po zakończeniu rywalizacji odniosła się do faktu, że ma polskie korzenie i przyznała, że wielu Polaków kibicowało tenisistkom.
Polskie tenisistki od początku zmagań w Maladze spisywały się bardzo dobrze, a na inaugurację turnieju finałowego Billie Jean King Cup wyeliminowały gospodynie imprezy, czyli Hiszpanki. Później “Biało-Czerwone” poszły za ciosem i po emocjonującej rywalizacji z Czeszkami przypieczętowały awans do półfinału. A w nim czekały Włoszki.
Jako pierwsza na korcie w poniedziałek zameldowała się Magda Linette, która dość nieoczekiwanie przegrała z Lucią Bronzetti. A to oznaczało, że Iga Świątek musi wygrać z Jasmine Paolini, by przedłużyć szanse naszych zawodniczek na awans. Druga rakieta świata stanęła na wysokości zadania i w trzysetowym boju okazała się lepsza od Włoszki, która ma za sobą kapitalny sezon i obecnie plasuje się na czwartym miejscu w rankingu WTA.
Losy awansu do finału rozstrzygnęło starcie deblowe. Po dwóch stronach siatki ponownie stanęły Świątek i Paolini – naszej tenisistce towarzyszyła Katarzyna Kawa, z kolei czwarta zawodniczka rankingu zagrała z Sarą Errani, z którą w Paryżu sięgnęła po olimpijskie złoto w grze podwójnej. Niestety, “Biało-Czerwone” wprawdzie walczyły dzielnie, ale przegrały 5:7, 5:7 i pożegnały się z turniejem.
Świątek z Chwalińską w Maladze, ostatnia z mistrzyń świata daleko. Koncert trzech Polek
Billie Jean King Cup. Jasmine Paolini krótko po meczu z Polkami
Po meczu o komentarz jeszcze na korcie poproszono Paolini, która przyzwyczaiła kibiców do tego, że jest niemal zawsze uśmiechnięta i emanuje radością. Tak było też tym razem – tenisistka, która ma polskie korzenie (jej babcia do dziś mieszka w Łodzi), najpierw odniosła się do porażki ze Świątek w meczu singlowym i swojego nastawienia przed deblem.
“Kiedy przegrałam mecz singlowy z Igą, byłam trochę smutna. Ale starałam się pójść do szatni i myśleć pozytywnie o grze podwójnej. Wiedziałam, że mam wsparcie całej drużyny. Jestem naprawdę szczęśliwa z wygranej” – powiedziała.
Po chwili Paolini pogratulowała polskiej kadrze, która dotarła aż do półfinału, co jest historycznym sukcesem naszej reprezentacji. “To wielka drużyna, wielu Polaków kibicuje Polsce” – powiedziała, na co prowadzący wywiad nawiązał do jej korzeni. “Ty masz jakieś polskie korzenie, prawda?” – zapytał.