– Jeździła do Francji, żeby badać włosy. Przebukowywała bilety lotnicze do Chin, licząc, że dostanie zgodę na bronienie prowadzenia w rankingu. A przez cały ten czas nie mogła zdradzić, że toczy się postępowanie antydopingowe w związku z pozytywnym wynikiem jej testu. Teraz gdy ogłoszono, że Iga Świątek została zawieszona na miesiąc, możemy przedstawić kulisy całej sytuacji – w taki sposób o sytuację najlepszej polskiej tenisistki opisywał dziennikarz Sport.pl Łukasz Jachimiak.
Świątek zdradziła w wywiadzie. “Na prawnika”
Iga Świątek w ostatnim czasie ujawniła, że musiała się zmagać z wyjaśnianiem sprawy pozytywnego testu antydopingowego. W jej organizmie znaleziono niedozwoloną substancję. Na szczęście wszystko udało się wyjaśnić i Polka może już się koncentrować na sportowej rywalizacji.
Temat cały czas powraca jednak w tenisowych dyskusjach. Tym razem Świątek, która gościła w programie “Fakty po Faktach” stacji TVN, zdradziła kulisy zatrudniania ekspertów pomagających jej odzyskać dobre imię.
Zrobiliśmy burzę mózgów, zatrudniłam prawnika ze Stanów, którzy specjalizuje się w takich sprawach, więc na pewno to, że zarobiłam kupę pieniędzy i mogłam je wydać bez mrugnięcia okiem, pomogło. Wielu sportowców nie ma takich możliwości. Za cały ten proces zapłaciłam sama, a to są duże koszty – powiedziała Świątek.
– Zdradzisz jakie? – dopytała Anita Werner, a po chwili ciszy otrzymała odpowiedź swojej rozmówczyni.
– Nie liczyłam. Na prawnika 70 tysięcy dolarów, testy i ekspertyzy 15 tysięcy euro, jeszcze dochodzi strata wynagrodzenia z Cincinnati, ale to nie miało znaczenia. Musiałam udowodnić swoją niewinność. Mówię o tych kwotach, aby ludzie uświadomili sobie, z jakimi problemami borykają się sportowcy, którzy nie zarabiają na korcie takich pieniędzy jak ja – zdradziła Iga Świątek.