Po zwycięskim otwarciu rywalizacji Polska – Wielka Brytania przez Huberta Hurkacza nadszedł czas na kolejny pojedynek. Tym razem do gry przystępowała Iga Świątek. Raszynianka stanęła przed szansą, by już po singlowych starciach zagwarantować nam awans do najlepszej “4” United Cup. Przeciwniczką 23-latki okazała się Katie Boulter. Pojedynek przyniósł mnóstwo dramaturgii. W pewnym momencie nasza tenisistka poprosiła nawet o przerwę medyczną. Ostatecznie Iga wygrała mecz 6:7(4), 6:1, 6:4 i zagwarantowała Polsce półfinał.
Iga Świątek, tak samo jak w meczu z Czechami, przystępowała do gry jako druga. Tym razem miała jednak po swojej stronie większy komfort psychiczny, bowiem nie musiała odrabiać strat. A to dlatego, że Hubert Hurkacz wywiązał się z roli faworyta i pokonał Billy’ego Harrisa, wyprowadzając naszą drużynę na prowadzenie w ćwierćfinałowym starciu z Wielką Brytanią. W związku z tym to przeciwnicy znaleźli się pod większą presją, a raszynianka mogła przypieczętować awans polskiej ekipy do najlepszej “4” już po meczach gry pojedynczej.
Przeciwniczką wiceliderki kobiecego rankingu okazała się Katie Boulter, triumfatorka turnieju WTA 500 w San Diego z ubiegłego roku. Obie zawodniczki miały okazję do wspólnego treningu na kilka dni przed rozpoczęciem swojej rywalizacji w Sydney. Było to wyjątkowe doświadczenie dla obu tenisistek, bowiem dotychczas nigdy nie zmierzyły się ze sobą w oficjalnym pojedynku. Mogły zatem bardziej poznać swoje mocniejsze i słabsze strony, które niespodziewanie przydały się tydzień później.
Na konferencji przed meczem ze Świątek, reprezentantka Wielkiej Brytanii nie szczędziła komplementów pod adresem naszej tenisistki. Doskonale wiedziała, że aby nawiązać rywalizację z Igą, musi wspiąć się na wyżyny swoich możliwości. Jednocześnie zdawała sobie sprawę, że nawet to może nie wystarczyć do tego, by pokonać pięciokrotną triumfatorkę imprez wielkoszlemowych w singlu.
Problemy zdrowotne Świątek nie przeszkodziły w zwycięstwie. Iga przetrwała trudne momenty
Świątek rozpoczęła mecz doskonale. W dwóch pierwszych gemach straciła po zaledwie jednym punkcie. Wydawało się, że w trzecim będzie podobnie, ale od stanu 40-15 przy podaniu raszynianki doszło do równowagi. Zawiązała się walka – pojawiły się agresywne returny Boulter i także niewymuszone błędy po stronie raszynianki. Dostaliśmy długą batalię, podczas której raszynianka musiała bronić aż czterech break pointów. Ostatecznie Iga wyszła z opresji i podwyższyła prowadzenie na 3:0.
Od stanu 4:1 dla wiceliderki rankingu, Boulter złapała swoje momentum i zaczęła dominować na korcie. Imponowała skutecznością mimo agresywnej, ryzykownej i płaskiej gry. Więcej błędów wkradało się w tym fragmencie meczu po stronie Igi. Brytyjka doprowadziła na wyrównania i ostatecznie o losach partii decydował tie-break. Ten rozpoczął się dobrze dla Polki, od prowadzenia 2-0. Później następowały zwrot akcji – najpierw trzy akcje dla Katie, potem dwie dla Igi. Końcówka ułożyła się jednak idealnie dla niżej notowanej tenisistki. 28-latka zagrała cztery znakomite akcje i zapisała pierwszego seta na swoim koncie rezultatem 7:6(4).