W momencie, gdy rozgrywano decydującą rundę eliminacji Australian Open, rozlosowano już główną drabinkę zmagań. Swoje pierwsze rywalki poznały Iga Świątek i Aryna Sabalenka oraz pozostałe nasze reprezentantki mające już gwarancję miejsca w docelowych rozgrywkach, czyli Magdalena Fręch oraz Magda Linette. Świątek rozpocznie zmagania od starcia z mistrzynią olimpijską z Paryża w grze mieszanej. Szczęścia w losowaniu nie miała Sabalenka, która już w czwartej rundzie może zagrać z Mirrą Andriejewa, a na dodatek ma w swojej połówce Coco Gauff.
Już w niedzielę rozpocznie się rywalizacja w głównej drabince pierwszego wielkoszlemowego turnieju w tym sezonie. Od poniedziałku trwają kwalifikacje, a od niedzieli do gry wkroczą też najlepsi gracze. Naszą największą nadzieją na udany występ w Melbourne jest oczywiście Iga Świątek. Polka nie ma co prawda dobrych wspomnień z poprzednich dwóch edycji, gdy odpadała na etapie czwartej i trzeciej rundy, ale miała już na swoim koncie świetny występ w stolicy stanu Wiktoria. Przed trzema laty dotarła do półfinału. Teraz z pewnością chciałby co najmniej powtórzyć to osiągnięcie, a nawet poprawić.
Raszynianka znów otworzyła rok w dobrym stylu. Tym razem nie udało się co prawda zdobyć kompletu zwycięstw na United Cup, bo w ostatnim meczu musiała uznać wyższość lepszej tego dnia Coco Gauff, ale wcześniej 23-latka pokonała chociażby Jelenę Rybakinę, z którą zawsze gra się jej ciężko. Na dodatek zwycięstwo przyszło na szybkiej nawierzchni w Australii, czyli w warunkach, które teoretycznie mniej sprzyjają Idze. Taki sukces mógł podbudować Świątek przed rywalizacją w Melbourne, gdzie również jest stosunkowo szybko.
Tegoroczny turniej Australian Open będzie dla Polki wyjątkowy, bowiem po raz pierwszy od trzech lat nie jest rozstawiona z “1” w wielkoszlemowej imprezie. Ten numerek przywdziewa Aryna Sabalenka, która wskazywana jest na główną faworytkę zmagań. Nic dziwnego, bowiem wygrała dwa poprzednie Szlemy w Melbourne, a ponadto rozpoczęła sezon od tytułu WTA 500 w Brisbane. Białorusinka będzie jednak musiała się zmierzyć z nieco większą presją, bowiem jej ew. potknięcie może sprawić, że straci pozycję liderki rankingu WTA na koniec stycznia. Szykuje się zatem bardzo ciekawa batalia.