Tegoroczna edycja Australian Open wkroczyła w decydującą fazę. W czwartek, tuż po godz. 9:30 czasu polskiego, na Rod Laver Arena pojawiły się Aryna Sabalenka i Paula Badosa, by rywalizować ze sobą o finał kobiecych zmagań w Melbourne. Początkowo mecz rozpoczął się po myśli Hiszpanki, ale później Białorusinka odzyskała inicjatywę i zaczęła dominować na korcie. Ostatecznie liderka rankingu WTA wygrała 6:4, 6:2 i już oczekuje na zwyciężczynię starcia Iga Świątek – Madison Keys.
Dla Aryny Sabalenki dotarcie do najlepszej “4” zmagań w Melbourne stało się chlebem powszednim. Białorusinka po raz trzeci z rzędu dotarła do półfinału Australian Open, a gdy już to czyniła, za każdym razem wracała z trofeum ze stolicy stanu Wiktoria. Z kolei dla Pauly Badosy zameldowanie się na tym etapie rozgrywek wiązało się z nowością. Jeszcze nigdy nie znalazła się tak daleko w imprezie wielkoszlemowej. Był to dla niej zatem debiut w walce o finał.
W bezpośredniej konfrontacji przyjaciółek prowadziła tenisistka z Mińska. W zestawieniu H2H widniał rezultat 5-2, chociaż pierwsze dwa starcia zakończyły się po myśli zawodniczki z Półwyspu Iberyjskiego. Od tamtego momentu, chociaż często obserwowaliśmy ciekawe widowiska i pełne dramaturgii, zawsze kończyły się po myśli aktualnej liderki rankingu WTA. Także i tym razem to Aryna widniała w roli faworytki. Trzeba było jednak mieć na uwadze, że w poprzedniej fazie zmagań Paula wyeliminowała Coco Gauff po bardzo dobrym występie.
Znamy pierwszą finalistkę Australian Open. Mecz Sabalenka – Badosa potrwał tylko dwa sety
Mecz rozpoczął się od podania Badosy. Hiszpanka już na “dzień dobry” znalazła się pod presją, musiała bronić break pointa po podwójnym błędzie serwisowym. W kolejnych dwóch akcjach podanie zafunkcjonowało już jak należy. Później błąd popełniła Sabalenka i tym samym to Hiszpanka rozpoczęła spotkanie od prowadzenia. Po chwili to tenisistka z Półwyspu Iberyjskiego otrzymała dwie szanse na przełamanie. Wykorzystała rozregulowaną wersję Aryny i podwyższyła przewagę.
Wydawało się, że Paula bez problemu wyjdzie na 3:0. Miała już 40-0 przy własnym podaniu, a mimo to doszło do stanu równowagi. W końcówce gema lepiej poradziła sobie Białorusinka, która tym sposobem natychmiast odrobiła stratę. Liderka rankingu WTA zaczęła przejmować inicjatywę na korcie, Badosa znajdowała się pod coraz większą presją. W piątym gemie Hiszpanka musiała bronić kolejnych break pointów. Po czwartej okazji Sabalenka po raz pierwszy zameldowała się na prowadzeniu, na dodatek z przełamaniem.