Na początku drugiej partii doszło do zamieszania, gdy Pawluczenkowa trafiła piłką prosto w Świątek stojącą tuż przy siatce. Wyglądało na to, że Rosjanka ma sporo miejsca i mogła uderzyć tak, by piłka wpadła w sam kort, a nie poleciała na liderkę rankingu.
Tuż po tym Polka spojrzała się dłużej na rywalkę, a Pawluczenkowa szybko odwróciła wzrok, jakby nie chciała utrzymać kontaktu. Wróciła do przygotowywania się do kolejnej akcji, nie obserwowaliśmy z jej strony gestu przeprosin. Do takiego doszło dopiero na koniec meczu, gdy tenisistki podeszły tradycyjnie do siatki. Rosyjska tenisistka zaczęła wtedy przepraszać Świątek, tak to też zinterpretowali komentatorzy Eurosport.
Pawluczenkowa, wcześniej Collins
To kolejna podobna sytuacja w ciągu miesiąca z udziałem Igi Świątek. W trakcie ćwierćfinału turnieju olimpijskiego w Paryżu Danielle Collins trafiła Polkę piłką – również gdy próbowała ją minąć stojącą przy siatce. Wtedy Collins podniosła rękę w geście przeprosin, ale po meczu doszło do jeszcze większego zamieszania. Amerykanka krytykowała naszą tenisistkę za “fałszywość”, liderka rankingu nie wiedziała, o co chodzi.
Jako Sport.pl zapytaliśmy sędzię tenisową Gabrielę Załogę, czy w takich sytuacjach arbiter główny spotkania może ukarać zawodnika lub zawodniczkę. – To bardzo trudna sytuacja do interpretacji czy ktoś robi coś z premedytacją, czy nie. Bo zawsze znajdzie się wytłumaczenie, a to, że np. tenisistka nieczysto uderzyła lub przeciwniczka odrobinę się przesunęła i stąd całe zamieszanie – tłumaczy Załoga, która miała okazję sędziować m.in. na poziomie wielkoszlemowym.