Hubert Hurkacz (7. ATP) nie wziął udziału w igrzyskach olimpijskich w Paryżu z powodu kontuzji. Polak przeszedł zabieg po urazie kolana, którego doznał na kortach Wimbledonu. – Przy operacji wycinania części łąkotki normalny stan dochodzenia do zdrowia trwa kilka miesięcy. Wiedzieliśmy, że to będzie bardzo trudnym zadaniem, żeby dać sobie szansę występu w igrzyskach – wyjaśnił Hurkacz w wywiadzie dla Eurosportu.
Od momentu przyjazdu do Polski Hubi od 12 do 13 godzin dziennie ćwiczył na siłowni, miał terapię manualną. Chodził też w basenie, w którym w odciążeniu, aby niczego nie uszkodzić, stymulował mięśnie do pracy. Hubert od pierwszego dnia trenował z tymi ranami, które muszą się także fizjologicznie zagoić. Trenował z bólem, ale na szczęście tylko ran, a nie bólem stawu kolanowego. To pokazuje, jakim jest gladiatorem, herosem. Walczył ze wszystkich sił, żeby zdążyć na igrzyska – mówił nam Jakub Rogalski, fizjoterapeuta Hurkacza.
W mediach szerokim echem odbiły się wypowiedzi Radosława Piesiewicza, prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. – Liczyliśmy na to, że Hubert poleci na igrzyska, odbije przysłowiową kartę i umożliwi grę Jankowi w mikście. Cały czas byliśmy w kontakcie z Polskim Związkiem Tenisowym. Był taki przekaz, że wszystko idzie w dobrą stronę i Hubert będzie zdrowy. Szanuję, ale nie rozumiem tej decyzji. Traci na tym polski sport, polscy kibice. To ogromna strata – komentował działacz.
Hurkacz wrócił do gry dopiero miesiąc po Wimbledonie, a konkretniej na turniej ATP 1000 w Montrealu, gdzie najpierw wygrał 4:6, 6:3, 7:6 z Australijczykiem Thanasim Kokkinakisem (81. ATP), a potem 4:6, 6:3, 6:4 z Francuzem Arthurem Rinderknechem (59. ATP). Ostatecznie odpadł w ćwierćfinale po porażce 6:3, 6:7, 5:7 z Australijczykiem Aleksiejem Popyrinem (23. ATP). Teraz przed Hurkaczem zmagania w kolejnym turnieju ATP 1000, tym razem w Cincinnati.
To pierwszy rywal Hurkacza w Cincinnati. Osiem lat temu z nim przegrał
Hurkacz jest rozstawiony w turnieju w Cincinnati z “piątką” i miał tzw. wolny los w pierwszej rundzie. Jego pierwszego rywala wyłoniło starcie między Japończykiem Yoshihito Nishioką (52. ATP) a Serbem Miomirem Kecmanoviciem (51. ATP).
W pierwszym secie tenisiści wygrywali niemal wszystkie gemy serwisowe. Jedyna okazja do przełamania pojawiła się w siódmym gemie przy stanie 40:15, z której skorzystał Nishioka. Japończyk wygrał seta 6:4. Przełamań nie było także przez dłuższy czas w drugim secie, ale gdy Nishioka uzyskał przewagę przełamania na 4:3, to Kecmanović błyskawicznie ją odrobił. Serb obronił break pointa w dziewiątym gemie, ale nie wykorzystał piłki setowej przy stanie 5:4, 40:30.
W jedenastym gemie Nishioka uzyskał przewagę przełamania, którą utrzymał już do samego końca. Japończyk nie wykorzystał dwóch piłek meczowych, ale za trzecim razem był już skuteczny, wygrał seta 7:5 i awansował do drugiej rundy turnieju w Cincinnati.
Hurkacz zagra z Nishioką po raz drugi w karierze. Ich pierwszy pojedynek odbył się jeszcze w Challengerze, a konkretniej w drugiej rundzie w Le Gosier w 2016 r. Wtedy Nishioka wygrał 6:0, 6:2. Mecz między Hurkaczem a Nishioką odbędzie się w czwartek, ale na razie nie jest znany dokładny termin jego rozpoczęcia.