Ten sezon nieco przypominał rollercoaster dla Igi Świątek. Pierwsze pół roku było praktycznie perfekcyjne w jej wykonaniu. Zaowocowało aż pięcioma tytułami – w Dosze, Indian Wells, Madrycie, Rzymie oraz Roland Garros. Trzy ostatnie turnieje rozgrywane były kolejno po sobie. Później nadeszła obniżka formy i trudne tygodnie. Zmiany nawierzchni, najpierw z ziemnej na trawiastą, później z trawy znów na “mączkę”, a następnie na twardą, sprawiły spore kłopoty Polce. Zawodziła głównie w turniejach wielkoszlemowych – z Wimbledonem pożegnała się już na etapie III rundy, a z US Open w ćwierćfinale, dość gładko ulegając 2:6, 4:6 Jessice Peguli. Później zrobiła sobie niemal dwumiesięczną przerwę od gry.
WTA mówi wprost. Oto kluczowy moment Świątek w sezonie. Trudno się z tym nie zgodzić
Kibice i eksperci zastanawiają się, który z momentów był decydujący dla Świątek w tym sezonie. Jeden z nich wybrało samo WTA. Okazuje się, że władze kobiecego tenisa postawiły na moment, w którym Polka znalazła się pod sporą presją i musiała bronić piłek meczowych, a właściwie mistrzowskich. Udało jej się wyjść wówczas z opałów. O którym meczu konkretnie mowa?
“Sezon Świątek najlepiej podsumowuje wygrana z Sabalenką w finale WTA 1000 w Madrycie. Musiała tam bronić piłki meczowej. Walcząc o dołożenie brakującego triumfu do kolekcji najważniejszych europejskich tytułów na kortach ziemnych, Polka znalazła sposób, by pokonać dwukrotną mistrzynię tego turnieju. Udało jej się to, mimo że Sabalenka rozegrała najlepsze spotkanie na tej nawierzchni w karierze. Ta postawa Białorusinki nie wystarczyła na Świątek, która obroniła trzy piłki meczowe i wygrała 7:5, 4:6, 7:6(7)” – czytamy.
I faktycznie był to jeden z najtrudniejszych meczów Polki w karierze, ale i też najbardziej widowiskowych. Zwycięstwo po nim smakowało szczególnie. – Aryna kolejny finał za nami. Bardzo dziękuję Ci za to, że mnie motywujesz, sprawiasz, że jestem lepszą zawodniczką – mówiła 23-latka w pomeczowym wywiadzie. Zaledwie kilka tygodni później obie panie znów spotkały się na korcie w finale, tym razem przy okazji WTA 1000 w Rzymie, ale tam tak zaciętej walki już nie było. Świątek pewnie wygrała 6:2, 6:3.