– Najważniejsze dla mnie było to, żeby udowodnić swoją niewinność – mówiła Iga Świątek. W taki sposób odniosła się do informacji o wykryciu w jej organizmie niedozwolonej substancji, co zaowocowało miesięcznym zawieszeniem. Taki sam środek wcześniej ujawniono w krwi Kamili Walijewej, ale wobec Rosjanki zastosowano surową sankcję. Dwie różne kary wzbudziły spore poruszenie. Teraz do sprawy odniosła się rywalka Świątek, a zarazem rodaczka łyżwiarki, Diana Sznajder.
Iga Świątek straciła prowadzenie w rankingu WTA, co było wynikiem m.in. rezygnacji z aż trzech azjatyckich turniejów – w Seulu, Pekinie i Wuhan. Absencję argumentowała “sprawami osobistymi”. Dwa dni temu okazało się jednak, że Polka nie mogła wystąpić w imprezach, ponieważ w jej organizmie wykryto śladowe stężenie trimetazydyny. Druga rakieta świata dowiodła jednak niewinności – okazało się, że zanieczyszczona niedozwolonym środkiem była melatonina, którą przyjmowała tenisistka. – Zostało na mnie nałożone symboliczne zawieszenie, które trwa miesiąc. 22 dni już mam za sobą, osiem jeszcze przede mną – mówiła w specjalnym nagraniu wideo.
Diana Sznajder porównała sprawę Świątek i Walijewej. Jasne zdanie
Po ujawnieniu informacji wiele osób wspierało Świątek. Znaleźli się jednak i tacy, którzy ją krytykowali, a w szczególności krytykowali postępowanie Międzynarodowej Agencji ds. Integralności Tenisa (ITIA). Byli oburzeni, że nie dość, że organizacja znów długo zwlekała z ujawnieniem prawdy, podobnie jak w przypadku Jannika Sinnera, to jeszcze nałożyła stosunkowo krótkie zawieszenie.
Wielu ekspertów, a także byłych tenisistów posądziło ITIA o podwójne standardy wobec zawodników. Odwołano się również m.in. do przypadku Kamili Walijewej, a więc 18-letniej, rosyjskiej łyżwiarki figurowej, w której organizmie wykryto taką samą niedozwoloną substancję, co u Świątek. Zdyskwalifikowano ją na aż cztery lata i anulowano kilka osiągnięć.
– Sytuacja Świątek nie powinna nam umknąć. Widzimy jak na dłoni, jak traktuje się zawodników za te same przewinienia. (…) Przypadki są podobne, ale efekty skrajnie różne – grzmiał przewodniczący rosyjskiej Komisji Dumy Państwowej ds. Kultury Fizycznej i Sportu, Dmitrij Swiszczew.
“Różne sporty”. Sznajder w opozycji do rodaków
Teraz o głos w sprawie poproszono Dianę Sznajder. – To są różne sporty i nie sądzę, że właściwe jest ich łączenie. To zupełnie różne rzeczy. Moim zdaniem nie ma o czym mówić – podkreślała zawodniczka na jednej z konferencji prasowych, cytowana przez championat.com. Miała więc skrajnie odmienne zdanie od rodaka i była zdecydowanie bardziej wyważona w odpowiedziach, nie dając się ponieść emocjom i narracji panującej w jej ojczyźnie.