Mecz z udziałem Igi Świątek zamykał ćwierćfinałową rywalizację w singlu kobiet podczas tegorocznego Australian Open. Nasza reprezentantka po raz drugi w karierze mierzyła z Emmą Navarro. W pierwszym secie Polka dominowała rywalkę na korcie, ale na starcie drugiej odsłony zawiązała się ciekawa rywalizacja. W pewnym momencie doszło do kontrowersyjnej decyzji pani arbiter, korzystnej z perspektywy raszynianki. Później Świątek wywalczyła przełamanie i uciekła rywalce na dobre. Ostatecznie triumfowała 6:1, 6:2 i zagra o finał z Madison Keys.
Od początku tegorocznego Australian Open mogliśmy obserwować Igę Świątek w bardzo dobrym wydaniu. W drodze do ćwierćfinału Polka straciła tylko 11 gemów, z czego zaledwie cztery w trzech ostatnich pojedynkach. Eksperci mocno zwracali uwagę na forhend raszynianki, który funkcjonował o wiele lepiej niż w niektórych turniejach w sezonie 2024. O tym zagraniu wypowiadał się także sam trener 23-latki – Wim Fissette. Szkoleniowiec przyznał, że w poprzednim roku Iga grała trochę zbyt płasko i starali się to poprawić. Pozytywny efekt tej zmiany potwierdzały pierwsze spotkania Świątek w Melbourne.
Spotkanie z Emmą Navarro miało być najpoważniejszym jak do tej pory testem dla wiceliderki rankingu WTA podczas tego turnieju. Tenisistka z USA przeszła zupełnie inną drogę w Melbourne od naszej reprezentantki. Każdy mecz Amerykanki był rozgrywany na pełnym dystansie, łącznie spędziła blisko 6 godzin więcej na korcie od swojej rówieśniczki z Europy. Balansowała na krawędzi odpadnięcia z rozgrywek, ale za każdym razem potrafiła wychodzić z opresji. To miało stanowić dla niej przewagę, że była już zahartowana w bojach. Obie zawodniczki długo ze sobą nie grały. Ich ostatni bezpośredni pojedynek miał miejsce w 2018 roku. Wówczas Świątek ograła rywalkę 6:0, 6:2. Teraz Emma zamierzała postawić poprzeczkę znacznie wyżej.
ga Świątek w półfinale Australian Open. Polka wyrównała najlepszy wynik w Melbourne
Świątek otworzyła spotkanie najlepiej, jak się tylko dało. Przełamała Navarro do zera, posyłając dwa kapitalne returny na koniec.
W następnych minutach Polka potwierdziła przewagę breaka, utrzymując pewnie swoje podanie do 15. Iga nie dawała rywalce chwili wytchnienia. Nawet, gdy Navarro wyszła na prowadzenie 40-0 w trzecim gemie, Amerykanka do końca musiała przypilnować sytuacji, by zgarnąć premierowe “oczko” na swoje konto. Ostatecznie Navarro utrzymała serwis do 30 i na tablicy wyników zrobiło się 2:1 z perspektywy raszynianki.